piątek, 24 lipca 2015

Miarą siły nie jst biceps. O tym, czego nie zauważyłam na zdjęciu Mario Testino


Czego? A może raczej kogo. Mario Testino to fotograf, który znany jest z bezkompromisowości. Jego zdjęcia niejednokrotnie są perwersyjne, rzucają się w oczy i - co więcej - potrafią także zaskoczyć widza.

W jego fotografiach szukałam detali oraz czegoś, co sprawiło, że jego zdjęcia są inne. Śmieszyli mnie faceci, którzy długo kontemplowali fotografie, na których widać głównie cycki. Nie prościej kupić "Playboya"? Tak, u Testino jest dużo nagości i to tej pokazanej w niebanalny sposób. Ale nie w tym rzecz. Mnie najbardziej podoba się to, czego nie widać na pierwszy rzut oka.

Stałam przed jedną z fotografii i spoglądałam na podpis (każda była opisana tak, by widz mógł zorientować się, kogo przedstawia). I nagle poczułam się jak kilkuletnie dziecko, które dostało zagadkę pt. "znajdź szczegół, który nie pasuje". Opis wyraźnie wskazywał, że na zdjęciu widnieje kobieta, a ja widziałam na nim kilku mężczyzn o sylwetce kulturysty (zob. zdjęcie obok). Nie, kulturyści zupełnie nie są w moim typie. Ale modelka była po prostu ukryta pośród wyeksponowanych mięśni otaczających ją mężczyzn. I to mężczyzn, którzy wyglądają po prostu sztucznie, bo prawdą jest, że kobiety nie podziwiają mężczyzn za ich sylwetkę. Sześciopak dobrze wygląda u bohaterów seriali, takich jak "Gra o tron" czy "Vikings". Widzisz takiego Rollo i myślisz sobie: ideał. Dobrze zbudowany, wysoki brunet. Ale prawda jest zgoła inna. Ideałów nie ma. A jak przyjdzie co do czego, to morze łez będziesz wypłakiwać za średniego wzrostu blondynem, który w niczym nie przypomina berserkera. Prawdopodobnie jeden i drugi mają cię daleko gdzieś.

Dlaczego tak bardzo podoba mi się akurat to zdjęcie? Bo miarą siły nie jest biceps. Myślę, że modelka ze zdjęcia jest silniejsza niż wszyscy ci kulturyści razem wzięci. Okej, panowie, to prawda, macie siłę, żeby wnieść po schodach telewizor, nowe meble i otworzyć słoik. Proszę się nie śmiać. Otwieranie słoika jest dokładnie takim samym wyzwaniem dla kobiety jak nawlekanie nitki przez ucho igły dla faceta. Wniosek jest prosty: psychicznie to ukryte w waszym cieniu kobiety są silniejsze. Potrafią uśmiechać się do obiektywu nawet wtedy, kiedy w środku sypią się na kawałki. A wtedy facet naiwnie myśli, że najwyraźniej wszystko gra.  My tymczasem uczymy się do perfekcji powstrzymywać łzy, a potem kiedy nikt nie widzi włóczymy się bez celu po mieście, szukając jakiegoś super glue, który poskleja okruchy złamanego serca i zmazywacza, który zatrze widok jednej pary oczu. Tak, te jednocześnie wrażliwe i silne istoty to my, kobiety. Potrafimy walczyć aż do momentu, kiedy wy, mężczyźni, wywieszacie białą flagę. I kiedy wy ogłaszacie kapitulację, my musimy podjąć najtrudniejszą walkę, tę z samym sobą. Tak, żeby następnego dnia na pytanie "Jak się masz?" odpowiedzieć udawanym, amerykańskim: "Dziękuję, dobrze".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polub na Facebooku