poniedziałek, 21 listopada 2016

Droga do Odessy. Dlaczego podróż jest ważniejsza niż cel?





Jechaliśmy w piątkę jednym samochodem, mając do dyspozycji jakieś pięć metrów kwadratowych. Każdy z nas miał przed sobą tę samą trasę: Ukraina, Naddniestrze, Mołdawia, Rumunia, Bułgaria, Turcja, Grecja, Macedonia, Kosowo, Albania, Czarnogóra, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Serbia, Węgry, Słowacja. 6600 kilometrów. Fascynujące jest jednak to, że dla każdego z nas ta podróż oznaczała coś innego. Tak jak tylko dla mnie celem był Budapeszt. W rzeczywistości w czasie podróży to nie cel jest istotny, ale droga i ludzie, których na tej drodze spotykamy. 

Sławek (bo tak w tłumaczeniu na język polski brzmiałoby jego imię) dołączył do nas  na trasie z Kijowa do Odessy (zobacz też: Odessa. Budzimy się, a tam pełno turystów). Próbował złapać stopa, marząc o najpiękniejszym i najwygodniejszym samochodzie, jaki tylko można sobie wyobrazić. I właśnie wtedy zatrzymaliśmy się my - Volkswagen T2, rocznik 1975. Bez klimy, za to z lekko skrzywionym grymasem Boba Marleya i pacyfą. 

Sławek pochodzi z Doniecka - miasta ogarniętego konfliktem. Po niektórych domach został tam już tylko gruz. Wojna zmusiła wielu ludzi do opuszczenia miasta. Znalezienia sobie nowego miejsca na Ziemi albo pozostania w drodze. Sławek był w ciągłej podróży. To, co szczególnie mnie w nim uderzyło, to jego wdzięczność za wszystko, co go spotkało. 

Psychologowie twierdzą, że poczucie wdzięczności jest przepustką do szczęścia. Banał, ale strasznie trudny do zrealizowania. Bo zwykle jest tak, że kiedy wydaje Ci się, że tracisz wszystko, a grunt usuwa się spod nóg, to w pierwszej chwili czujesz niezgodę i bunt. Robisz wtedy wszystko, żeby odwrócić los i zmienić swoje życie tak, by wyglądało jak w bajce: i żyli długo i szczęśliwie. Sławek mógł mieć wiele powodów, by odczuwać frustrację i gniew. On tymczasem całym sobą wyrażał wdzięczność i akceptację. Jakby wiedział, że to, co wydaje nam się rozczarowujące i niesprawiedliwe, wydarza się nam po to, by mogło nas spotkać coś znacznie lepszego. 

Podróże są fascynujące nie ze względu na miejsca, które oglądamy, lecz ze względu na ludzi, których spotykamy po drodze, bo to dzięki nim zyskujemy inne spojrzenie na rzeczywistość. To im powinniśmy szczerze podziękować (ja dziękuję Sławkowi). Bo to oni sprawiają, że przestajemy mieć klapki na oczach i zaczynamy widzieć świat w różowych, a nie czarnych barwach.  



Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów, lecz na nowym spojrzeniu 

Marcel Proust





zdjęcie główne:  Maciej Margielski Photography

Polub na Facebooku