Skąd pomysł na postawienie wilczycy kapitolińskiej w Bukareszcie? Otóż Rumuni uważają, że ich historia sięga ponad dwóch tysięcy lat. Wszystko dlatego, że Dacja, która była częścią Cesarstwa Rzymskiego rzeczywiście pokrywała się z terenem obecnej Rumunii. Jednak zaznaczanie przez współczesnych Rumunów swojego pokrewieństwa z mieszkańcami tamtych ziem wydaje się co najmniej śmieszne, przesadne, a momentami po prostu niezrozumiałe.
W niektórych źródłach można się doszukać informacji, że w 1971 roku rumuński polityk Nocolae Ceaușescu był pod wrażeniem obchodów 2500 lat istnienia Iranu i na wzór tego państwa postanowił zorganizować podobne obchody w Rumunii. Anegdota mówi, że urzędnicy, którym zlecił to zadanie, nie dosłyszeli, o jaką rocznicę chodzi (wahali się między 2500 a 2150 lat), ale właśnie wtedy rozpoczęto stawianie rzymskich symboli na terenie Rumunii, w tym słynnej wilczycy kapitolińskiej,
Wilczyca kapitolińska z figurkami Romulusa i Remusa to dla mnie bezsprzecznie symbol Wiecznego Miasta, a oglądanie repliki w Bukareszcie sprawia, że stolica Rumunii traci na autentyczności. Tym bardziej, że jak dowodzą ostatnie badania (tu warto się powołać na opinię Adriana La Reginy, profesora etruskologii z uniwersytetu La Sapienza w Rzymie), rzeźba powstała w średniowieczu, a nie jak wcześniej przypuszczano - w czasach starożytnych.
W podróżowaniu szukam zazwyczaj tego, co odpowiada mi w życiu. Każdy brak autentyczności, jakaś sztuczność, powoduje, że dane miejsce staje się dla mnie obojętne. Tak jak ludzie, którzy okazują się fałszywi - lepiej po prostu się wtedy wycofać, odsunąć, zapomnieć. Chociaż na jakiś czas. Bo z dystansu i perspektywy czasowej można na pewne rzeczy spojrzeć zupełnie inaczej.
Czy w ciągu kilku najbliższych lat Rumunia zyska trochę prawdziwego blasku? Być może, bo w 2021 Timișoara będzie jednym z tych miast, którym przypadnie tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Powstaje jednak pytanie, czy tę okoliczność wykorzysta tak dobrze jak Wrocław. O tytuł starały się również trzy inne rumuńskie miasta: Baia Mare, Bukareszt i Cluj-Napoca.
Może ESK to pretekst, żeby odwiedzić Rumunię ponownie za kilka lat? Może wtedy spojrzę na Bukareszt nieco przychylniejszym okiem... I z chęcią zobaczyłabym Timișoarę, która wygrała konkurs piękności z Bukaresztem. Dla porównania.
Peace!
zdjęcie główne: Maciej Margielski