sobota, 17 października 2015

Pokaż język! Japoński #1: Trzy alfabety w Kraju Kwitnącej Wiśni

fot. Edwin Pijpe, freeimages.com
Chciałam napisać, że wszystko zaczęło się w liceum, ale to nie będzie prawda. Zaczęło się dużo, dużo wcześniej, a konkretnie wtedy, kiedy mając kilka lat maniakalnie oglądałam "Kapitana Tsubasę". 

Pamiętacie Tsubasę? Jeśli nie, to dla przypomnienia: Tsubasa to główny bohater anime "Kapitan Tsubasa". Chłopiec jest zawodnikiem drużyny Nankatsu FC. Potem przyszła moda na mangi, ale nie miałam cierpliwości do kolekcjonowania trzydziestu tomów jednej opowieści i poprzestałam tylko na jednej, czterotomowej, zatytułowanej "Wish". Kilkudziesięciotomowe mangi nie zniechęciły mnie jednak do nauki języka japońskiego. Po roku musiałam przerwać naukę, a dziś mam okazję do tego wrócić. Zachęcam Was do tego, byście też spróbowali.



Japonia jest na liście krajów, które koniecznie trzeba zwiedzić. Ale zanim to się stanie możliwe, trzeba nauczyć się języka. Przypomnieć sobie wszystkie trzy alfabety: katakanę, hiraganę i kanji. Nauczyć się podstawowych zwrotów, umieć się porozumieć na poziomie podstawowym.

To jest do zrobienia. Ja zapisałam się na bezpłatne zajęcia japońskiego - we Wrocławiu takie bezpłatne lekcje języków obcych organizowane są często w Mediatece na placu Teatralnym. Nie jesteś z Wrocławia? Uwierz mi, to nie wymówka. Ostatnio na e-learningowej platformie Coursera natrafiłam na bezpłatny kurs chińskiego. Można? Można. Tylko trzeba chcieć.

W ramach cyklu "Pokaż język!" będę dzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami, związanymi z nauką języków obcych. Zaczynamy od języka japońskiego.


Jestem zdania, że najlepiej języków uczyć się przy pomocy piosenek i bajek, adresowanych do dzieci. Węgierskiego uczyłam się na przykład, oglądając "Krainę lodu" z węgierskim dubbingiem. Trochę bolało, bo węgierski bałwanek Olaf to nie to samo co mistrzowski Czesław Mozil. Zresztą sami porównajcie:





Wspominam o węgierskim, bo niektórzy twierdzą, że pod względem trudności powinien trafić na tę samą półkę co japoński. Czy to prawda? Nie chcę na to pytanie odpowiadać. Na razie skoncentrujemy się na japońskim.

Trzy alfabety, 50 tysięcy znaków

Pierwsza rzecz, jaką musicie opanować, to alfabety. Na początek wystarczy katakana i hiragana. Kanji składa się z 50 000 znaków, z czego najczęściej używa się 2136 (to te oficjalnie uznane przez przedstawicieli japońskiej administracji). Dwa tysiące to jednak i tak dużo, dlatego na poziomie początkującym trzeba przyswoić przede wszystkim katakanę i hiraganę.

I tu znowu sięga się po animacje. Nie ma się jednak czego wstydzić. Język bajek adresowanych do maluchów nie jest skomplikowany, a dzięki tak prostym formom można wiele zapamiętać. Ta metoda działa i często jest stosowana przez nauczycieli, nawet jeśli kurs języka jest dedykowany dorosłym.

Nasz sensei (nauczyciel - przyp.red.) zaprezentował nam na przykład piosenkę, którą dobrze znają dzieci z Japonii. Dzięki animacji łatwiej zapamiętać znaki, zresztą sami zobaczcie:




W kolejnym wpisie z cyklu "Pokaż język" będzie o zmaganiach z hiraganą oraz o tym, dlaczego Japonia jest cool. Podejmiecie wyzwanie? Pouczymy się razem japońskiego? Mam nadzieję, że tak. Do zobaczenia!

2 komentarze:

  1. Kosmos! Ta animowana dziewczynka śpiewa alfabet tak szybko, że moja koordynacja oko-ucho zawodzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba sprawdzić Krainę Lodu po japońsku :) Marta, dziękuję za komentarz i zachęcam do wspólnej nauki :)

    OdpowiedzUsuń

Polub na Facebooku