piątek, 18 września 2015

Film "Everest". Podróżników nie da się zatrzymać

Egoizm czy pasja? Wyzwanie czy hazard? Lans, potrzeba wiecznej chwały, a może po prostu miłość do gór?  Zdecydowanie to ostatnie, a nie żaden pusty snobizm.

fot. materiały prasowe

 "Czuję się tak, jakbym był jakimś młodym gitarzystą z początkującego zespołu i zagrał razem z Mickiem Jaggerem i Rolling Stonesami na pełnym stadionie Wembley" - pisał Tomasz Kowalski 16 stycznia 2013 roku na swoim blogu. Pisał też o tym, że zawsze ma plan B i wierzy w szczęśliwe zakończenia. Ale tym razem nie było happy endu. Trzy dni po zdobyciu Broad Peak, 8 marca, Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka, zostali uznani za zmarłych.

Dlaczego wspominam o tym właśnie po obejrzeniu "Everestu"? Bo pamiętam, jak śledziłam relacje z wyprawy na Broad Peak. W nocy, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o problemach polskich himalaistów, przejrzałam chyba wszystkie możliwe portale, trafiłam też na blog Tomka.

W górach rozgrywają się największe życiowe dramaty. Tragedie, o których wielu internautów ma blade pojęcia albo nie ma go wcale. Komuś, kto siedzi przed monitorem i jego największym hobby jest zbieranie znaczków, łatwo jest powiedzieć: "Egoista. Zostawił bliskich i poszedł w góry po odrobinę chwały. Co za snobizm". Jeszcze łatwiej im komentować to, dlaczego pozostali dwaj nie wrócili po tych, którzy zostali w tyle. Hejting w najbardziej subtelnej wersji, bo tej mowy nienawiści w kierunku polskich himalaistów po Broad Peaku było niewyobrażalnie dużo. I przykro było na to patrzeć. Bo autorów tych wszystkich nienawistnych wypowiedzi tam, na miejscu, nie było.

"To nie jest wjazd na Gubałówkę czy gra w badmintona. Każdy, kto chce zmierzyć się z górami, musi się liczyć z tym, że może tam go spotkać najgorsze. To jest rodzaj uzależnienia. Nie znam osób, które by zrezygnowały ze wspinania. Człowiek czasami wraca myślami do dramatów, ale trzeba zrozumieć, że góry to sposób na życie" - powiedział mi Krzysztof Wielicki w wywiadzie, jaki przeprowadzałam dla MM Wrocław. W innej rozmowie powiedział jeszcze coś: "To jest pasja. Z pasją się umiera".

I kiedy będziecie oglądać film "Everest", zobaczycie nie tylko zmagania wspinaczy, zobaczycie
fot. materiały prasowe
przede wszystkim ludzkie dramaty. Mężczyznę, którego media uznały za zmarłego, a który cudem przeżył, ale i mężczyznę, który nigdy nie pozna swojego dziecka. Kobietę, która z niepokojem czeka na telefon z bazy i kobietę, która poświęci wszystko, by ściągnąć cudem ocalałego męża na dół.

Jeden z bohaterów filmu na pytanie, dlaczego się wspina, odpowiada "Bo jest". Tak, Everest istnieje. Skoro taki cud istnieje, to dlaczego go nie zdobyć? Skoro istnieją na Ziemi tak piękne miejsca, to dlaczego ich nie zobaczyć? To sposób myślenia prawie każdego podróżnika. Chcemy doświadczać, chwytać momenty, cieszyć się daną chwilą. To pewien styl życia, który wyzwala potrzebę ciągłego odkrywania. I nawet jeśli cieszą Cię powroty do domu, to z czasem znowu gdzieś Cię gna.

Everest mnie przeraża. Nie dlatego, że nie mam tak jak Beck z filmu Baltasara Kormákura 65 tys. dolarów. Po prostu nie mam obecnie ambicji, by ryzykować do tego stopnia. Mimo to skrywam wiele podróżniczych marzeń. Również drogich, choć może nie aż tak, i również dalekich.

I gdybym na swojej drodze spotkała nagle kogoś, kto powiedziałby mi, że chce się wspiąć na Everest, nie próbowałabym go zatrzymać. Nie wyzywałabym od egoistów. Starałabym się raczej docenić pasję, zaangażowanie i determinację, bo bez tych rzeczy nie da się wspiąć na żaden szczyt. Ani osiągnąć żadnego sukcesu.

Dlaczego tak bardzo przemawia do mnie zdanie "z pasją się umiera"? Bo tego się nie da zatrzymać. Problem polega na tym, że wspinanie się na ośmiotysięczniki generuje znacznie większe ryzyko. Ryzyko zagrożenia życia. Nazwijmy to wprost: ryzyko śmierci. I dlatego właśnie padają te okrutne, niesłuszne zarzuty o egoizm. Bo to nie jest egoizm, tylko pasja.

Ponadto góry dają poczucie zbliżenia się do natury. Zbliżenia się do czegoś, czego na co dzień mamy coraz mniej. Ile godzin dziennie spędzacie przed monitorem? A kiedy ostatni raz byliście na spacerze? Zadajcie sobie te pytania. Wniosek okaże się prosty: góry to wolność. I podkreślmy to raz jeszcze: pasja.

Moją pasją jest pisanie, to już wiecie. Ale nie pracuję w roli korespondentki wojennej, więc nikt o egoizm mnie raczej nie oskarży. Media to też adrenalina, ale nie aż taka jak wtedy, kiedy stoisz nad przepaścią. Mimo to wiem już niestety, jak bardzo boli, kiedy ktoś próbuje Cię zniechęcić do czegoś, co Cię nakręca. Jak boli fakt, że ktoś chce Cię zatrzymać, a Ty wiesz, że po prostu nie potrafisz, bo multi level marketing to nie kolejny wywiad. Spotkacie na swojej drodze różnych ludzi. Tyle że jedni rozumieją i akceptują pasję (oni będą przy Was zawsze), a inni po prostu wezmą Was za wariatów. Albo za egoistów. I trzeba się z tym pogodzić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polub na Facebooku