![]() |
fot. freeimages.com |
BO TO, CO MASZ, DOCENIASZ DOPIERO WTEDY, GDY TO TRACISZ. ALBO... GDY ISTNIEJE RYZYKO, ŻE TO STRACISZ...
Pewnie wyda Wam się to śmieszne, ale nigdy wcześniej nie cieszył mnie fakt, że sprzątam we własnym mieszkaniu. Teraz cieszą mnie drobne rzeczy. Niestety dostrzegłam je dopiero w dniu, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie ma nic pewnego i że nie da się niczego zaplanować. Po prostu się nie da. I kiedy w lipcu zakładałam bloga Podróże bez planu miałam wrażenie, że to wiem. W końcu chodziło o podróże bez planu. Wiecie - Przystanek Woodstock, wypad do Berlina, regularne wyjazdy do stolicy itd. Ale była to tylko iluzja. Ludzie mają tendencję do wmawiania sobie, że panują nad wszystkim, nawet gdy sytuacja wymyka im się spod kontroli. Po prostu przenoszą punkt zaczepienia zamiast ten punkt zaczepienia odkryć w sobie.
Jakiś czas temu czytałam o słynnym jarmarku w Dreźnie. Chciałam pojechać do Drezna, zobaczyć ten tradycyjny Weihnachtsmarkt. Chętnie napiszę Wam o nim kiedyś na blogu. Ale nie dzisiaj, nie w tym roku. Bo nie to jest moim priorytetem. Dzisiaj przechadzam się pośród stoisk wrocławskiego jarmarku bożonarodzeniowego i cieszę się, że zamiast krakowskich obwarzanków i Lajkonika mam oscypki, konfitury z malin i widok na pomnik Aleksandra Fredry.
Doceniajcie każdą chwile, łapcie zen zamiast czekać, aż sinusoida pójdzie w górę. Tego Wam życzę na święta i cały kolejny rok. Carpe diem.
Wiem, co ogranicza mnie. Nikt inny, tylko ja. [...] Wszystko to, co przegapione, odnajdę w sobie
Girls in Motion
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz