czwartek, 1 października 2015

Challenge #1. Siła radości, czyli Światowy Dzień Uśmiechu

2 października obchodzimy Światowy Dzień Uśmiechu. W Polsce uśmiechamy się stanowczo za mało. Czas to zmienić. Mam dla Was wyzwanie. 

Nowojorski Uniwersytet Columbia przeprowadził badania, z których wynika, że najszczęśliwsze narody to: Duńczycy, Norwegowie, Szwajcarzy, Holendrzy i Szwedzi. Ale jako absolwentka socjologii mogę śmiało stwierdzić, że zawsze gdzieś jest jeszcze błąd statystyczny.

Gdzie szukać szczęścia?

Bo co myślisz, kiedy widzisz taki ranking, w którym pierwsze pięć miejsc zajmują najbogatsze państwa Europy? Co - że liczy się pieniądz i dobra opieka społeczna?  Prawdopodobnie tak właśnie pomyślałeś. Dalej zapewnie niesłusznie wnioskujesz, że najwięcej szczęścia czeka Cię tam, gdzie istnieje cywilizacja, czyli w Europie. I tu popełniasz zasadniczy błąd. Bo nasza europejska mentalność jest spaczona przez konsumpcjonizm.

Okej, może większość Duńczyków jeździ rowerem. To samo w Holandii. Ale kiedy przeniesiemy się na nasze polskie podwórko, to zorientujesz się, że dla wielu szczytem marzeń jest dobry samochód. Chcielibyśmy być tak jak Niemcy, bo BMW i porsche to przecież dobre auta, a do włoskich ferrari i lamborghini nam trochę za daleko. I wielu ginie w wyścigu szczurów, marząc całe życie o kupie stali, która potem i tak trafi na złom. A jeśli nie masz prawa jazdy, to i tak wpadasz w europejską machinę konsumpcjonizmu, bo a nuż za chwilę wypuszczą nowego iPhone'a.

Wiecie, dlaczego ludzie w Afryce lub w Indiach są szczęśliwsi od Europejczyków? Dlatego, że nie mają tylu potrzeb. My tutaj, w Europie, bazujemy na oczekiwaniach. Robimy jakieś założenia, plany typu "zbuduj dom, posadź drzewo i kup psa". Oni nie mają oczekiwań. Żyją chwilą, cieszą się tym, co mają tam i teraz. Może te lepianki nie przypominają apartamentów Hiltona, ale to nie ma znaczenia. Liczy się to, że w danej chwili wszyscy są zdrowi i żyją. W Europie takie wartości, jak zdrowie i życie doceni się dopiero wtedy, jak zaczyna być blisko do ich utraty. Smutne, prawda?

Do czego zmierzam: Jeżeli sądzisz, że wyjedziesz do Danii i poczujesz się szczęśliwy, to się mylisz. Ostatnio usłyszałam bardzo słuszne moim zdaniem stwierdzenie: To nie miejsca tworzą ludzi, lecz ludzie tworzą miejsca. Wniosek jest taki, że jeśli nosisz szczęście w sobie, to będziesz czuł się szczęśliwy w każdym miejscu na Ziemi.

Challenge #1. Poślij uśmiech pięciu osobom

Wiecie, że śmiech jest najbardziej zaraźliwą czynnością po drapaniu się i ziewaniu? Jest na to masa dowodów, a najlepszym z nich jest chyba metro w Berlinie. Widzieliście już kiedyś poniższy film? Po jego obejrzeniu nie będziecie mogli zaprzeczyć stwierdzeniu, że śmiech jest zaraźliwy.




Niestety, kiedy ja byłam w Berlinie, to nie trafiłam do tak roześmianego metra (zobacz też relację z mojego wypadu do Berlina: Berlin. To miasto żyje sztuką). Trafiłam za to na kilka artystycznych dusz, dla których ważna była harmonia z naturą.

Nie, nie proszę Was o to, żebyście zaczęli uprawiać jogę i medytować, chociaż podobno to bardzo pomaga w osiągnięciu wewnętrznego spokoju. Wyzwanie polega na czym innym - na rozdaniu uśmiechów pięciu zupełnie obcym i pięciu znanym Wam osobom. Łącznie dziesięć uśmiechów.

To nie jest łatwe, bo może uciekł Wam tramwaj i poza tym wszystko irytuje Was do tego stopnia, że macie ochotę tylko trzasnąć drzwiami i wyjść. Ale przełamcie się. Trzaskanie nie pomaga, a pozytywne wibracje i owszem.




W filmie "Król życia" (film m.in. w repertuarze sieci Multikino i niektórych kin studyjnych) główny bohater twierdzi, że szczęście jest zaraźliwe na odległość 800 metrów, na co jego przyjaciel (w tej roli Bartek Topa) odpowiada: "To za rondem znów mają przesrane!"

Nie pozwólcie, żeby za rondem znów mieli przesrane. Podejmijcie wyzwanie i dajcie potem znać, jak minął Wam Światowy Dzień Uśmiechu :). Smile! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polub na Facebooku