poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Warszawa. Pod wpływem adrenaliny jest piękniejsza

Największą krzywdę robimy sobie, tworząc kalki i uprzedzenia. Etykietki i generalizacje. Przyznam, że naprawdę nie przepadałam za Warszawą. Wiecie, jak to jest. Miejsca tworzą ludzie. Jeżeli trafiacie na kogoś, kto nie rozdaje życzliwości na prawo i lewo (albo raczej na kogoś, kto jest po prostu nieżyczliwy, nawet jeżeli zdarzyło się to dwadzieścia lat temu), to nie chce Wam się tam wracać. Cóż, najwyższy czas zmienić zdanie.

Bo to właśnie Warszawa okazała się tym miastem, w którym spełniło się jedno z marzeń. De facto to właściwie nawet nigdy nie było marzeniem, bo marzenia zwykle są osiągalne, a jeżeli coś wydaje się nieprawdopodobne, to czy w ogóle można o tym marzyć?

Najpiękniejszą rzeczą w karierze dziennikarza jest przeprowadzenie wywiadu z aktorem/wokalistą/pisarzem, którego losy śledzisz na bieżąco. Wiesz, w czym gra, a w przypadku wokalistów, kiedy wyda następną płytę. Wiesz nawet, ile ma centymetrów wzrostu i kiedy wziął ślub.

I kiedy wychodzisz z takiego spotkania, czujesz się tak jak Murphy z najnowszego filmu Gaspara Noe po zażyciu opium. Odlatujesz. Poczucie satysfakcji miesza się z poczuciem spełnienia. Ci, którzy wiedzą, o czym piszę, nazywają to dziennikarską adrenaliną. Z takim określeniem niejednokrotnie spotkacie się w wywiadach z dziennikarzami. Dodajmy: dziennikarzami z pasji i zamiłowania.

I kiedy jesteście już pod wpływem tej adrenaliny, to miejsca, które kiedyś wydawały Wam się obskurne, stają się po prostu piękne. Nagle potworny Pałac Kultury i Nauki obrasta zielenią, a Hala Mirowska przypomina wrocławską Halę Targową. Gdzieś po drodze trafiacie na ulicę Kubusia Puchatka i włoską restaurację z przemiłą obsługą (choć i tak żadne miejsce w Warszawie nie może się równać z jedną z kawiarni na Krakowskim Przedmieściu).



Dlaczego o tym wszystkim piszę? 

Po pierwsze: mówię stanowcze NIE etykietowaniu. Szufladkowaniu miejsc i ludzi. Bo coś, co niesie ze sobą negatywne konotacje, nagle może stać się czymś, co kojarzyć Wam się będzie wyłącznie pozytywnie. Tak jak mi Warszawa przestała się kojarzyć ze snobizmem i zarozumiałością, a powoli zaczyna być symbolem pasma sukcesów na płaszczyźnie zawodowej.

Po drugie: staram się zarażać pasją. Jestem zdania, że żadne pieniądze nie są w stanie zastąpić  frajdy z robienia w życiu rzeczy, które cię fascynują. Jeżeli w Twoim życiu jest coś takiego jak PASJA, to nie daj sobie nigdy wmówić, że nie warto za nią podążać. Z pewnością spotkasz ludzi, którzy powiedzą Ci, że to niemożliwe, mało opłacalne, że nie warto. Wskażą ci inne opcje i powiedzą: tam jest lepiej: większy prestiż, większy hajs. Nie daj sobie wcisnąć tego kitu. Jeżeli robisz coś z pasji, to prawdopodobnie ta pasja była kiedyś Twoim marzeniem. Teraz to marzenie się już spełniło. A marzeń się nie porzuca.




8 komentarzy:

  1. Bo Warszawa jest bardzo ładna :) I daje możliwości jak żadne inne polskie miasto. Jak chyba każdy spotkałam się z mnóstwem stereotypów, których nie potwierdziła żadna moja wizyta w stolicy. Wręcz przeciwnie, zawsze czułam się tam dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :) Ja teraz też czuję się tam coraz lepiej. I chyba będę jeszcze częściej wpadać do stolicy :)

      Usuń
    2. Tak, wpadaj do Warszawy! Tu ciągle coś nowego się otwiera, jest pełno wydarzeń! Miasto żyje :) Masz tu swoje ulubione miejsce?

      Usuń
    3. Uwielbiam kawiarnię "O dwóch takich" na Krakowskim Przedmieściu :) Jest tam bardzo miły kelner, z którym można porozmawiać o życiu, serio! A poza tym ostatnio odpoczywałam w malutkim parku/skwerze tuż obok Pałacu Kultury i Nauki. Trochę zieleni w centrum miasta i już można się wyciszyć :)

      Usuń
    4. Dzięki za polecenie! Na głównym zdjęciu kawiarni widnieje chemex, więc bardzo mnie to zachęca, aby ją odwiedzić :)

      Usuń
    5. Odnalazłam Twojego bloga :) Robisz bardzo dobre zdjęcia! :)

      Usuń
  2. Hej! Zgadzam się. Miejsc nie należy szufladkować. Zwlaszcza, że Warszawa jest wielka i ma dużo... wszystkiego. Poza tym zazwyczaj nasz odbiór miejsca jest zazwyczaj taki jak nasze nastawienie. Uwielbiam słuchać ludzi wracających z tego samego miejsca. Od razu widać czy ktoś był otwarty na nowe miejsce i zdarzenia czy zamknięty.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, dzięki za komentarz. Cieszę się, że się otworzyłam na Warszawę. Uprzedzenia niczego dobrego nie wnoszą. Zapraszam częściej na bloga i również pozdrawiam :)

      Usuń

Polub na Facebooku