wtorek, 21 lipca 2015

Nie miej planu. Miej cel

Antoine de Saint Exupery powiedział, że cel bez planu jest tylko życzeniem. Nie do końca się z tym zgadzam, przynajmniej nie działa to w sferze podróży.

Pojechałam do Berlina, bo miałam cel. Po pierwsze: zobaczyć wystawę "Mario Testino. In your face". Po drugie: zmierzyć się z własnymi słabościami. Prawda jest taka, że każda podróż pozwala na odkrywanie samego siebie. Każda nas umacnia.

Nigdy wcześniej nie podróżowałam solo w celach prywatnych. Wyobraźcie sobie ekstrawertyczkę z milionem pomysłów na minutę. Dziewczynę, która najpierw mówi, później myśli (warto nadmienić w tym miejscu, że wszyscy ekstrawertycy tak mają). Kogoś, kto często działa pod wpływem impulsu i odczuwa bardzo mocno. W końcu kogoś, kto lubi się dzielić. Wszystkim: emocjami, uśmiechem, dobrym słowem, ulubionym ciastem cynamonowym i spaghetti bolognese. Tak, to właśnie ja.

I ta pełna energii ekstrawertyczka ma wyruszyć w podróż. Nieważne, że banalnie krótką. Sama. Bez nikogo, z kim można by podzielić się wrażeniami. I przychodzi ta obawa, że będzie nudno, bo przecież zawsze musi się coś dziać.

To bzdura, że podróże w pojedynkę są nudne. Inne na pewno, ale nigdy nudne.

Dlaczego podróże solo mogą być sexy? 

Po pierwsze: ćwiczysz język obcy (bardziej i częściej niż wtedy, gdy jesteś z kimś). A to dlatego, że możesz liczyć wyłącznie na siebie.

Po drugie: zostajesz sam na sam ze swoimi myślami. Nawet komuś o ekstrawertycznej osobowości takie chwile samotności się przydają. To takie odkrywanie siebie na nowo. Można by nawet rzec, że każdy solowy podróżnik to taki Krzysztof Kolumb: szukasz Indii, a odkrywasz Amerykę. Tak, ja też jestem Kolumbem.

Po trzecie: to, że jedziesz gdzieś solo, nie oznacza wcale, że będziesz sam. Pierwsza opcja: skorzystaj z couchsurfingu - poznasz mieszkańców miasta, a oni pokażą ci miejsca i rzeczy, których za Chiny świata nie znajdziesz w przewodnikach turystycznych. Druga opcja: zagaduj do obcych ludzi. Nie wiesz, jak dostać się na stację metra? Po prostu spytaj. Przy okazji powiedzą ci, gdzie jest tani bar.

Po czwarte: baczniej zwracasz uwagę na zwyczaje, tradycje i miejsca, na otaczających cię ludzi wokół. Powiedzmy sobie wprost. Kiedy jedziesz gdzieś z kimś, twoją uwagę w dużej mierze pochłania ta druga osoba: jej wrażenia, emocje, refleksje na temat architektonicznych detali. Kiedy jesteś sam, dokonujesz introspekcji.

Po piąte: umacniasz się w niezależności, zmienia się Twój sposób myślenia. Nagle "CHCĘ" znaczy tyle co "MOGĘ". A kiedy już wrócisz z takiej podróży, okaże się, że jesteś dziesięć razy psychicznie silniejszy.

Po szóste: możesz już startować w olimpiadzie z geografii. No dobra, nie przesadzajmy. Ale Twoja umiejętność czytania map wzrasta kilkunastokrotnie.

Po siódme: przekonasz się, że ludziom można ufać. Nawet wtedy, gdy kilka razy w życiu zdarzyło ci się, że ktoś nadużył twojego zaufania. Podróż solo to dobra okazja, by uwierzyć, że świat jest dobry, a ludzie życzliwi.

Po ósme: przypadkowi ludzie powiedzą ci więcej o tobie niż ci, którzy dobrze cię znają. Nie będą mieli oporów, żeby wskazać ci twoje wady, a ty sam zrozumiesz, co musisz w sobie jeszcze zmienić, żeby widzieć świat przez jeszcze bardziej różowe okulary. To, co wydawało ci się porażką, zacznie być punktem wyjścia dla wszystkiego, co pozytywne w twoim życiu.

Po ósme: bliscy od ciebie odpoczywają. To może dziwny argument, ale jeżeli masz do czynienia z ekstrawertykami to wiesz, że czasem potrafią być... ujmijmy to, trudni. Ciągle pytają tylko, co u ciebie i co się dzisiaj działo. A jak nic się u ciebie nie działo, bo na przykład jesteś introwertykiem i nieszczególnie masz potrzebę uzewnętrzniania się, to zaczną ci opowiadać wszystkie swoje historie z danego dnia. Bywa męczące, prawda? Jak to się mówi w relacjach introwertyków z ekstrawertykami: nadstawcie uszu, czasem powiedzą coś ciekawego!


2 komentarze:

  1. Mimo iz wolę podróżować we dwójkę, bardzo fajnie zobaczyc też inny punkt widzenia :) Podziwiam ludzi, ktorzy decydują się na taką podróż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aśka, dziękuję za komentarz. Nie twierdzę wcale, że wolę podróżować solo. Po prostu miałam taki moment, że zdecydowałam się na taki, a nie inny rodzaj podróżowania. Szczerze: to była pierwsza moja prywatna podróż w pojedynkę i dzięki niej miałam okazję spojrzeć na pewne rzeczy z zupełnie innej perspektywy. Takie doświadczenie wzmacnia, np. po trudnym rozstaniu i na pewno dodaje wiary we własne możliwości. Zapraszam częściej do odwiedzania bloga :)

      Usuń

Polub na Facebooku