poniedziałek, 27 lipca 2015

Spacer po parku czy plaża w Meksyku?

Zawsze martwiłam się, że nie wystarczy mi czasu i pieniędzy na zobaczenie wszystkich tych dalekich i egzotycznych miejsc. Meksyk, Tajlandia, Sri Lanka, Kuba, Madagaskar, Agentyna, Brazylia, Jamajka, dżungla amazońska itd. itd. Męczyła mnie świadomość, że inni mają więcej, że już ich na to stać.

Wstrząsnęło mną niedawno. Bo kiedy twój cały świat pęka na kawałki, to zaczynasz rozumieć, że pieniądze wcale nie mają tak wielkiego znaczenia. Owszem, na pewno pomagają spełniać marzenia, może jest wtedy trochę łatwiej. Dla mnie jednak najważniejsi są ludzie, z którymi tworzę swoje wspomnienia.

"Podróż to nie odległości" - piszą Ania i Marcin na Blogu Wędrownych Motyli. Dokładnie to samo powiedział mi Eric Emmanuel Schmitt w jednym z wywiadów. Trudno się z tym nie zgodzić. Na tę chwilę zamiast tygodnia wczasów w Meksyku wolę przejść się do pobliskiego parku. Tam znajduję potrzebną mi ciszę i na nowo układam kontynenty na swojej małej planecie.

I gdybym miała wybór: polecieć solo do Meksyku a pójść na spacer do parku z kimś, za kim tęsknię lub z kimś, kto jest dla mnie ważny, wybrałabym zdecydowanie to drugie. Bo w życiu nie chodzi o drinki z palemką i odhaczenie kolejnego punktu na Google Maps, ale o daną ci chwilę.

Luksus cieszy na krótko. Na dłużej zostają wspomnienia

Prawda jest taka, że luksus cieszy tylko chwilę. W momencie dokonania zakupu i parę dni, kiedy jeszcze ten zakup uznajemy za "nowy". Później wszystko staje się "przyzwyczajeniem", a my szukamy nowego "celu", gonimy nową "ofiarę", która spełni wciąż niezaspokojone pragnienia. Tak działa konsumpcjonizm, a my żyjemy w konsumpcyjnym świecie, w którym dobra materialne stają się ważniejsze niż ludzie będący w stanie rzucić wszystko i ruszyć na drugi kraniec świata w imię wyznawanych wartości, takich jak miłość, przyjaźń, rodzina, poświęcenie.

Jeśli dzielisz się dobrem, uśmiechem i życzliwością, to szybko przekonasz się, że masz wokół siebie takich ludzi. Jedni nazywają to prawem przyciągania, inni widzą w tym chrześcijańskie idee "miłości wobec bliźniego". Ja wierzę, że od świata dostajemy dokładnie tyle, ile od siebie dajemy.

Kojarzycie tę grecką rzeźbę opisywaną "Devotion", tak popularną wśród miłośników dekorowania domów w stylu vintage?  Pierwowzór powstał jakieś 2500 p.n.e., znaleziono go na Cykladach. Sztuka przez duże "S", prosto znad Morza Egejskiego. Grecki symbol prawdziwej miłości i poświęcenia.

Nie umiem leżeć na plaży

Czytelnicy tego bloga zdążyli już się pewnie zorientować, że uwielbiam sztukę. Obrazy, fotografia, rzeźby. Mam bzika na punkcie dostrzegania symboliki w rzeźbach i malarstwie. Uwielbiam doszukiwać się detali w fotografiach.

Tak, to właśnie ja jestem tą dziewczyną, która bierze tylko jeden krem do opalania, bo dodatkowe emulsje okazują się niepotrzebne. Nienawidzę wylegiwana się na plaży. Naprawdę, nie znoszę.

Po jakichś 30 minutach zaczynam szukać w torebce kart albo kości, po godzinie jestem znudzona, bo czuję, że brak mi ruchu. Ale po plaży nie da się biegać w środku dnia, no bo jak? Przeskakując pomiędzy parawanami? Dlatego zdecydowanie wolę zwiedzać muzea, oglądać obrazy w galeriach, podziwiać architektoniczne detale i gzymsy na kolumnach. A potem wrócić po urlopie do pracy i stwierdzić bezpretensjonalnie, że był za krótki, bo jeszcze nie wyleczyłam zakwasów. Tak, to właśnie mój styl podróżowania. I takie podróże będę opisywać na łamach tego bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polub na Facebooku