![]() |
fot. Ssamantha Villagran, freeimages.com |
Znacie taki film "Miłość i inne używki"? Najlepsza komedia romantyczna, jaką w życiu widziałam. Nie dlatego, że w jakimś stopniu utożsamiam się z jej bohaterką. Prawdziwa miłość to nie kwiaty, pluszaki, serduszka. To zdolność do poświęceń. Główny bohater po to, żeby odzyskać miłość pędzi na złamanie karku za busem, w który wsiada jego ukochana.
Tak, to chyba najczęściej stosowany motyw w komediach romantycznych. Zdarza się tylko w filmach? Nieprawda. Mam wokół siebie ludzi, którzy potrafią z dnia na dzień wsiąść w samolot i wyruszyć na inny kontynent, by być z miłością swojego życia.
Jamie z filmu "Miłość i inne używki" jest handlowcem. Zależy mu na pieniądzach. Chce dobrze zarabiać.Udaje, że jest szczęśliwy, bo tzw. seks bez uczuć przychodzi równie łatwo jak hajs. W końcu trafia na godną przeciwniczkę. Ale Maggie nie jest gotowa na związek. Nie chce się znów rozczarować. Jamie jej pragnie. Rozstają się, ale jego przestają cieszyć pieniądze i łatwy seks. W końcu postanawia wrócić. Ale Maggie jest już w drodze do innego miasta. Końcówkę już znacie.
Niestety, żeby przeżyć coś takiego jak Maggie i Jamie, trzeba naprawdę dobrze trafić. W życiu częściej zdarza się tak, że ktoś taki jak Maggie po prostu wsiądzie w tego busa i w obcym, dalekim miejscu będzie zacierał blizny po to, żeby nauczyć się znowu ufać. A kiedy już stamtąd wróci, to stanie się zupełnie innym człowiekiem. Otworzy wtedy nowy rozdział, w którym nie będzie już miejsca dla Jamiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz